środa, 16 września 2015

Stojąc na urwisku

Wszystko było dobrze
Co z tego, że kilka jabłek spadło do ogrodu sąsiadki?
Pełna złych przeczuć poprosiłam o wyprawę
Ze mną
Nad rozpadlisko
Spotkałam się
Z odmową
I poszłam sama
Nagle
Odgrodzono mi drogę powrotu
Stałam sama, bojąc się sięgnąć po drabinę
Mimo, że rzecz to pozornie łatwa
Ale
Dla mnie prawie niemożliwa
I stałam
Szukając pomocy

16-09-2015

środa, 29 kwietnia 2015

Duch

Poczułam
Jak gołębica spoczęła na moim ramieniu
Piękna i jasna, całkowicie biała
Była darem od Niego
Uciszyła burzę, dała siłę
Bym przeciwstawiła się chmurom
Uciszyła moje skołatane serce
I powoli, prawie niezauważalnie
Zaczęła łatać moją dziurę
Przy okazji obdarzając mnie zbroją
Potrafiącą przetrzymać
Dosłownie wszystko

Już się nie boję

29-04-2015 - jeden z najważniejszych dni w moim życiu

wtorek, 28 kwietnia 2015

Zawieszenie

Kolejny dzień, pogrążona w nicości
Szukam śpiewu ptaków
Ten, który mnie otaczał do tej pory
Znudziwszy się mi w końcu
Odszedł w niepamięć
A innego nie słyszę, na tyle dobrego i głośnego
Żeby przebił śpiew jaskółek
Które zaczęły już pokazywać swoją
Mroczną naturę

Jestem rozrywana
Przez gorycz i słodycz
Walczące ze sobą ramię w ramię
O mój ogród

28-04-2015

poniedziałek, 27 kwietnia 2015

Celownik

Ciemne, pełne goryczy ręce nie chcą puścić
Więc leżę
I zastanawiam się nad tym, co było
I
Dochodzę do wniosku
Że nie warto ufać tym którzy są
Zbyt blisko
Bo najłatwiej cię zranią
Nawet niecelowo
A może
Mnie się tylko tak wydaje?
Może to właśnie celowe wbicie kolca
Z robieniem
Smutnej minki
Dla złagodzenia sytuacji?

27-04-2015

sobota, 25 kwietnia 2015

Odbicie

Patrząc w taflę jeziora
Zobaczyłam swoje odbicie
Ale
Wyglądało inaczej
A jego zachowanie poruszyło mnie
Do głębi
Dopiero później
Udało mi się poznać
Że to ja
I że
Tak naprawdę
Próbując chronić innych przed moją dziurą
Dzielę się z innymi goryczą
I ranię ich mocniej
Niż gdybym tego nie robiła

25-04-2015

Promień słońca

Mimo trzymających mnie
Czarnych dłoni
Stanęłam na wysokości zadania
Pracując nad nowym pędem
Odrastającego drzewka
Z którego duma
Rozpierała mnie od środka
Maskując gorycz
Znajdującą się w dziurze
Która od ostatniego czasu powiększyła się
Jeszcze bardziej

25-04-2015

Efekty

To przypominało
Robienie precyzyjnej pracy w ciemnościach
Łatanie dziury
Nie do końca trafnym materiałem
Co jeszcze bardziej powiększyło dziurę
Ale może to moja wina?
W końcu prawie nic nie powiedziałam
O tym, czego trzeba
By ją zapełnić
Bo to
Przyniosłoby tylko
Ból

Dotyczy: 24-04-2015
Pisane: 25-04-2015

piątek, 24 kwietnia 2015

Przyjaciółka

Ciężko pracując przy małej doniczce
Patrzę w błękitne niebo
Słysząc głos jednej z ogrodniczek
Spostrzegła dziurę, którą
Nie do końca zasłoniłam
I podlewając drzewko, przy okazji, chowając je za płaszczem
I zaczęłyśmy rozmowę
A ja poczułam
Jak język mimowolnie
Powoli mi odrasta

24-04-2015

Prawda

Prawda
Schowana pod płaszczem
Rani moje serce
Czasem chcę ją stąd wyciągnąć
Ale się boję

24-04-2015

Jak Kochanowski

Czemu
Kiedy cię miałam, nie korzystałam z tego, że byłeś
Moje drzewko?
Teraz
Kiedy patrzę na twój odrastający pęd
Niemogący się rozwinąć
Bez odpowiedniego miejsca
Dopiero wiem
Jaką miałeś dla mnie wartość
I jaką krzywdę sobie zrobiłam
Samotnie zabierając się
Za wyrywanie ciebie

24-04-2015

Dłonie

Nie dałam rady, więc czarne dłonie
Pociągnęły mnie w dół
Sprawiając, że ciężko upadłam na ziemię
Później zauważyłam
Że ochroniły mnie
Przed spadającą skałą

24-04-2015

Skrzydła

Burza się skończyła
A ja
Chowając parasol
Założyłam skrzydła
Lecz zupełnie inne niż krucze
Te były szmaragdowe, lekkie
I z towarzystwem śpiewu ptaków
Uniosłam się w niebo
Czując przypływ
Niesamowitej radości
Ciesząc się z końca burzy
Ściskałam w rękach mały pęd drzewka
Starając się przebić przez chmury i dać mu
Choć odrobinę słońca
A potem
Kiedy skończyła się pieśń feniksów
Powoli opadłam na ziemię
Z siłą
By na nowo zmierzyć się chmurami
I wygrać
Kiedy nadejdzie pora
By moje małe drzewko
Mogło się odrodzić

23-04-2015

Rozwijająca się radość

Pęd puścił pąki, z których
Rozwinęły się liście
Podobne do tych z wyrwanego drzewa
Jednak
Nacieszywszy nimi swoje oczy
Chowam je pod płaszcz
Bo ich widok
Dla mnie słodszy niż cokolwiek innego na świecia
Dla innych jest gorzki
Jeszcze bardziej
Niż ciężki jest
Śpiew moich jaskółek

23-04-2015

Załamanie przed burzą

Nie lubią ich
Nie lubią jaskółek
Bo ich śpiew
Jest dla nich zbyt ciężki
Nie wiedząc
Że dziura, z której wyleciały
Jeszcze bardziej jest gorzka
Niżby ich śpiew
A ciężar
Ten ciężar, który niosę na plecach
Gorszy jest
Niż te odrobinki
Które noszą ze sobą jaskółki
By mi choć trochę
Ulżyć

23-04-2015

Krew

Pomiędzy palcami ciurkiem zaczęła lecieć
Krew
Gorzka, wypływała
Ze zranionego przez jeden z kolców serca
Ukryłam ją pod płaszczem
Mokrą twarz zasłoniłam maską
I po raz kolejny
Uśmiechając się
Pozwoliłam je sobie ranić
Nie chcąc wyjawić prawdy

Bo musiałabym użyć języka
Który sobie uciełam
Bo zbyt łatwo potrafił się zmienić
W wężowy

22-23 -04-2015

Cytryna

Ściskają mi rękę
Mokrą od kwasu dłonią
Kwasu
Który przeżera moje serce
Jednocześnie powiększając dziurę
Łzy cisną mi się do oczu
Ale skrzętnie je zakrywam
Dokładam liści
Do powiększającej się dziury i modlę się
By się to wreszcie skończyło
Wysyłam nowe jaskółki, niech przekonają je
By pozbyły się resztek kwasu
Bo boli
Jeszcze tylko trochę i spadnę
W tą dziurę
A może naprawdę...
Już w niej jestem i tylko czekam, aż ktoś
Mnie wyciągnie?
Może czekam na skrzydła od Wszechmocnego, bym mogła
Stąd odlecieć?
Każda chwila jest pełna goryczy
A dziura pod jej wpływem powiększa się
Coraz bardziej
Jedynym moim ratunkiem jest
Śpiew jaskółek
Dający mi chwilowe ukojenie i dający mi siłę
By czekać na ratunek

21-04-2015

Gorycz między burzami

Czuję jak chwytają mnie
Ciemne, gorzkie dłonie
I ciągną w dół
Lecz ja
Z całych sił staram się im oprzeć
Niestety
Są silniejsze
A jedynym moim celem jest udanie się w wyludnione miejsce
My upaść

Czasami wydaje mi się, że
To nie ręce
To pazury kruka
Chcącego mi przyprawić skrzydła
Nękającego mnie dniami
I nocami

Jest owocem onej dziury
Kiedyś, kiedy stała się wystarczająco duża
Wyfrunął

O dziwo
To brat jaskółek
Które przynoszą mi radość

Są rodzeństwem

Ale tylko jedno mogę wybrać

Więc po raz kolejny
Chwytam łuk
Karmazynowy
I strącam go z nieboskłonu
I wstaję
By kolejnego dnia ponownie
Zmierzyć się z burzą
Już ostatnią

22-04-2015

czwartek, 23 kwietnia 2015

Łuk

Tuż przed burzą
Przycisnęłam do piersi liść
A ten
Zaśpiewał mi piosenkę, którą kochałam
Jaskółki powtórzyły ją po nim
Tak, by nikt oprócz mnie jej nie słyszał
A ten
Nagle zrobił się większy
I razem z parasolem danym od Niego
Ochronił mnie przed kwaśnym deszczem
Nagle
Nie wiadomo skąd
W moich rękach pojawił się łuk
I wystrzeliłam strzałę
Która pozwoliła mi
Ochronić ogród przed
Atakiem pioruna

22-04-2015

Uciec stąd

Pozwoliłam pędu rosnąc, nie dostrzegając
Że zdążył nasiąknąć goryczą
Teraz
Każde spojrzenie na niego sprawia, że trawa na której leżę
Staje się słona
Ciemne zakryte chmurami niebo sprawia, że ukryte w moich rękach drzewko
Wyda zgniłe owoce
Wszystko tu stało się już gorzkie
Więc
Ucieknę
Jak najdalej
Porzucę okolicę, by przenieść mój ogród w piękniejsze miejsce
Potrzebuję tylko parasola
By wśród burzy zdołać dojść do upragnionemu celu
I pozwolić, żeby
Moje drzewko wyrosło na nowo
I dało mi słodki owoc
Który wynagrodziłby czas goryczy
A do tego czasu
Zakładam maskę
Żeby udawać wesołą
I dawać się przebijać sztyletami
Schowam jaskółki, zamknę je w klatce
Zamilknę
I poniosę ciężar do końca

21-04-2015

Maska

Widzę towarzyszy
Oczy mam jeszcze mokre od łez, więc zakładam maskę
Żeby je ukryć
Przykrywam dziurę większą ilością liści
Śmieję się, kiedy mówią do mnie
A moja dusza kroczy w ciemności
Raz po raz, nie zdając sprawy, wbijają w nią sztylety
A ja nadal się uśmiecham
Nic nie dając po sobie poznać
Bo prawda
Ten ciężar, który trzymam na barkach
Byłby dla nich za ciężki
Mimo bólu ponownie zbieram siły
By walczyć
By mimo bólu iść dalej
Ale
Jeśli faktycznie chcę się z tym zmierzyć sama
To czemu wysyłam posłańców z prośbą
O pomoc?

21-04-2015

Załamanie

Jedna jaskółka za drugą wracają
Nie przynosząc wieści
Ich powroty powodują ból
Wysyłam je by śpiewały
Lecz ich nie słuchają
Albo ignorują
Nie chcąc by moje drzewko się odrodziło
Nie chcą rozkopać dziury, by się mogło odrodzić, zamiast tego
Powiększają moją
Wmawiając, że ich są nazbyt głębokie
Nie wiedzą, jaka moja już jest wielka
Ale może to i dobrze
Nie chcę im dodawać zmartwień
Może...
Słyszą moich posłańców, ale im nie wierzą
Zostawiając mnie na pastwę losu
Skupiając się na swoich dziurach?
Czyżby chmury
Będące dziełem pyłu i popiołu z ich ogniska
Miały nigdy nie pozwolić odzyskać utraconego szczęścia?
Mają swoje drzewo
A ja
Udaję, że się nim cieszę
Kryjąc łzy
Kryjąc coraz większą dziurę, przed którą chcą mnie uratować
Moi posłańcy
Których sama wysyłam
Nie licząc na to, że pomoc
Kiedykolwiek przyjdzie

Sama obcięłam sobie język
By słowami ostrymi
Nie ranić ich dusz
Używam jaskółek, które delikatnie mają pokazać
Mój ból
Sama się ranię, oczekując pomocy
Sama sobie przeczę
Chcę moje drzewko, ale
Nie chcę, by u nich powstała dziura
Jak moja

Czego w ogóle chcę?
Chyba tylko tego
Żeby moja dziura znikła, zastąpiona jakimś pięknym, owocowym
Drzewkiem

21-04-2015

środa, 22 kwietnia 2015

Ptaki

Czasem przylatują do mnie
Ptaki, posłańcy innych ludzi
Wsłuchuję się w ich śpiew i staram się
Je zrozumieć
Ich piękny świergot pozwala mi zapomnieć
O dziurze
Nim się orientuję
Stają się moimi przyjaciółmi
Czasem przynoszą mi słodkie owoce z drzew innych ogrodników
Kryjące niekiedy nasiona
Lecz nie mam ich gdzie zasadzić
Dziura zabrała mi miejsce

21-04-2015

Liść

Trzymam w ręku liść
Mojego drzewka
Starając się przypomnieć smak jego owocu
Przytulając liść do serca
Staram się poczuć na nowo ciepło drzewa
Liść ten darzony tak wielką miłością przeze mnie
Jest nienawidzony przez innych
Dlatego też, słysząc kroki
Chowam go do kieszeni
Nie chcąc go stracić
A kiedy zostaję sama
Ze łzami w oczach ponownie na niego patrzę
Przypominając sobie o niezasypanej dziurze
I o pędzie
Który czeka na promień słońca

21-04-2015

wtorek, 21 kwietnia 2015

Posłańcy

Lećcie, moi posłańcy
Pomóżcie
Znaleźć utracone szczęście
Niech ktoś przegoni owe chmury
Zasłaniające życiodajne słońce
Otrzyjcie moje łzy i dajcie mi siły
Bym mogła na nowo pielęgnować owocowe drzewa
Dajcie mi siły
Żebym mogła przeżyć nadchodzącą burzę
Poproście Wszechmocnego, by zesłał mi
Swoje łaski
Któż oprócz Niego was rozumie?
Nikt inny
Nie chce mi pomóc
Starając się, żeby nie wpaść w ukrytą dziurę
Tą samą co moją, po tym samym drzewie
Chcą ją zakopać, nie dając szans
Pędowi, by się od nowa zakorzenił
Lećcie, moi posłańcy
Pomóżcie
Niech jeszcze raz usłyszą wasz głos
Piękny świergot
Może wtedy
Posłuchają
Przegonią chmury
I pozwolą pędowi rosnąć

21-04-2015

Zwiędły pęd, mający potencjał

Stanęłam przed starym, zwiędłym drzewem
Czując przypływ emocji
Powodziłam ręką, po jego pniu
Rozpoznając w każdym wgłębieniu wydarzenie, słodki owoc, który się wtedy zrodził
Jaka byłam głupia, gdy zapomniałam je przyciąć
Stało się brzydkie, utraciło słodycz
Porzuciłam je
Teraz, przytulając je do siebie
Szukałam sposobu, żeby mogło odżyć
Myślałam, że może ono zapełni dziurę, którą przykryłam liśćmi
Było jednak za bardzo oddalone
Podeszłam do innych, prawie nieznanych mi ogrodników
Poprosiłam o trochę wody dla drzewa, nawozu
Nadal czekam
Aż odpowiedzą
Żebym mogła tym drzewem odwrócić uwagę od
Gorzkiej, ciemnej dziury
Czekającej na promień jasnego słońca

21-04-2015

Dziura po młodym, bujnym, kwitnącym drzewku

Dziura przykryta liśćmi
Dziura po drzewie, ze słodkimi owocami
Teraz dziura była pełna goryczy, słona jak łzy
Stałam, nie mogąc mówić, patrząc w ciemności
Przede mną rosło inne drzewo, podobne do tego zniszczonego
Piękne i bujne, jednak dla mnie było one kwaśne, słone i gorzkie, bez słodyczy, którą dawało
Innym ogrodnikom
Za wszelką cenę chciałam zapełnić dziurę, jednak
Obcięto mi język
Ptaki musiały za mnie ćwierkać
Jednak kto je zrozumie?
Trzymałam schowany mały pęd
Pozostałość po drzewku
Chciałam je zasadzić od nowa, żeby w słońcu znowu wyrosło
Chmury je jednak przesłaniały
Próbowałam je wiatrem przegnać
Nowe, jeszcze większe przychodziły na ich miejsce
Małe jaskółki, moje posłanniczki leciały do nich, prosić o zlitowanie
Nie posłuchały, nie dały drzewku się odrodzić
Towarzysze przyszli do mnie
A ja
Zasłoniłam do końca dziurę, żeby nikt jej nie zobaczył
Tylko jaskółki znają prawdę
Tylko one, ćwierkając nad innymi ogrodnikami
Starają się ją przekazać
A ja
Patrzę na piękne, wybujałe drzewo
I czuję jak po policzkach spływają mi słone, trochę gorzkie
Łzy
Trzymając mały, niepozorny pęd, pozostałość po wypełniającej dziurę słodyczy
Czekając, aż chmury w końcu pozwolą mi
Odzyskać radość
Cieszyć się z innymi ogrodnikami małym, bujnym, kwitnącym drzewkiem
Które niegdyś nieopatrznie zostało ścięte
Zostawiając dziurę, którą przykryłam liśćmi

 21-04-2015