Jedna jaskółka za drugą wracają
Nie przynosząc wieści
Ich powroty powodują ból
Wysyłam je by śpiewały
Lecz ich nie słuchają
Albo ignorują
Nie chcąc by moje drzewko się odrodziło
Nie chcą rozkopać dziury, by się mogło odrodzić, zamiast tego
Powiększają moją
Wmawiając, że ich są nazbyt głębokie
Nie wiedzą, jaka moja już jest wielka
Ale może to i dobrze
Nie chcę im dodawać zmartwień
Może...
Słyszą moich posłańców, ale im nie wierzą
Zostawiając mnie na pastwę losu
Skupiając się na swoich dziurach?
Czyżby chmury
Będące dziełem pyłu i popiołu z ich ogniska
Miały nigdy nie pozwolić odzyskać utraconego szczęścia?
Mają swoje drzewo
A ja
Udaję, że się nim cieszę
Kryjąc łzy
Kryjąc coraz większą dziurę, przed którą chcą mnie uratować
Moi posłańcy
Których sama wysyłam
Nie licząc na to, że pomoc
Kiedykolwiek przyjdzie
Sama obcięłam sobie język
By słowami ostrymi
Nie ranić ich dusz
Używam jaskółek, które delikatnie mają pokazać
Mój ból
Sama się ranię, oczekując pomocy
Sama sobie przeczę
Chcę moje drzewko, ale
Nie chcę, by u nich powstała dziura
Jak moja
Czego w ogóle chcę?
Chyba tylko tego
Żeby moja dziura znikła, zastąpiona jakimś pięknym, owocowym
Drzewkiem
21-04-2015
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz